24 grudnia 2015

KTOŚ KOGO NIE MA


Adela jak zwykle krzątała się po kuchni. Wyjęła pachnący słodko sernik z piekarnika i zagniotła ciasto na pierogi, doprawiła farsz. Już brała do ręki wałek by rozwałkować ciasto, gdy z pokoju obok usłyszała nawoływanie córeczki.
 - Mamo, mamo... mamo, bo ja nie mogę dosięgnąć farbek.

02 grudnia 2015

PROSZĘ PAŃSTWA, ROŚNIE MISTRZ



A właściwie kuchmistrz wielce oryginalny, bo kto by się domyślił, że taką kaszę, powiedzmy mannę, można znakomicie doprawić pianką do golenia o dość intensywnym, miętowym zapachu. Ha, kaszy na zupę nie ma, dziadek nie ogolony chodzi już trzeci dzień, zaś matka pójść do sklepu nie może, bo ją jeszcze słabości grypowe trzymają. Dobrze, że teściowa jest, uwielbiam moją teściową. Szósty zmysł kobieta posiada i zawsze zjawia się z siatką pełną zakupów, gdy choróbska dopadają nas  znienacka.  

20 listopada 2015

I MIMO ŻE PASKUDNA, TO JĄ LUBIĘ


Jesień, nie ta kolorowa, październikowa, ale ta szara i bura, co rozgaszcza się w listopadzie, wprowadza w me życie ciszę i spokój. Błogie lenistwo przydługich wieczorów, które po przegonieniu dziecięcia po dworze, lubię spędzać z kubkiem gorącej herbaty, osłodzonej łyżeczką miodu. W świetle nocnej lampki, przeglądam kolorowe czasopisma szukając inspiracji na zbliżające się święta Bożego Narodzenia. A gdy mój Kiziołek całkiem padnie ze zmęczenia, wyciągam włóczkę i druty i dzieję długi, puszysty szalik na zimowe spacery.

10 listopada 2015

BLOG? A CZEMU NIE :)



Żadna tam ze mnie blogerka, a pierwszego bloga założyłam tylko po to, by sprawdzić czy taki czysty amator jak ja, da radę założyć bloga nie mając o tym absolutnie zielonego pojęcia. Tak, było dokładnie rok temu, ale od tego czasu trochę się zmieniło, bo chcąc by szablon na tamtym blogu miał ręce i nogi, latałam sobie po blogosferze niczym czarownica na miotle, podglądając tu i ówdzie, jak inni mają te szablony poustawiane, by z czasem zacząć zaczytywać się w treściach i wsiąknąć w tę literaturę po uszy. No ale od początku.

06 listopada 2015

TAKI SPACER



Ech, jeszcze w niedzielę po odwiedzeniu cmentarzy i zapaleniu zniczy, wyprowadził mnie Kiziołek na spacer za miasto. Trochę tak nie za bardzo iść chciałam, bo golf który zarzuciłam na bluzkę, pod ciepłą kurtką grzać mnie zaczął niemiłosiernie, ale wyszedłszy bardziej w pola i skrywszy się w przydrożnych krzaczorach, pozbyłam się odzienia, mam nadzieję, że nie podglądana przez nikogo.

30 października 2015

NIE RÓB Z CUDZEJ MOGIŁY SWOJEGO ŚMIETNIKA



Już w niedzielę dzień Wszystkich Świętych i choć to radosne święto, to jednak towarzyszy nam zaduma, nad życiem, doczesnością i wspomnienie bliskich zmarłych. Niestety tę zadumę burzy mi czasem nerw szarpnięty z znienacka, bo czego jak czego, ale w takim miejscu jak cmentarz spodziewała bym się po ludziach więcej przyzwoitości.

26 października 2015

DO CHOROWANIA TO JA SIĘ RACZEJ NIE NADAJĘ



Przez ostatni tydzień wojowałam ze stadem wirusów i innych mikrobów, które ośmieliły się nawiedzić me dziecię. Jakoś tak nawet lekko przeszła mu ta infekcja, choć jeszcze trochę pokasłuje. Niestety zmora jedna upasłszy się na nieletnim, potraktowana lekami i maścią o wyjątkowych walorach zapachowych, bezczelnie, pod osłoną nocy przelazła na mnie i oplotła mą nieszczęsną głowę swymi łapami, wciskając  swe paluchy wprost do mego nosa. Makabra.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka